OPI Honey Ryder to piasek pochodzący z kolekcji OPI The Bond Girls Collection.
Nie jestem fanką ani brokatu, ani złota, ale piaski chwytają mnie za serce. Ten ma piękny jasnozłoty odcień i matowe wykończenie z przebłyskującym drobnym brokatem. Paznokcie wyglądają jak bryłki złota - przecudny efekt. Idealny lakier na okres świąteczny.
W porównaniu do np. piasków Wibo (więcej TU) ten OPI jest gęstszy, ale i bardziej napigmentowany. Wystarczyłaby jedna warstwa (naprawdę - ma niesamowite krycie), ale nie byłabym sobą, gdyby nie nałożyła dwóch. Lakier prowadzi się płynnie i precyzyjnie, szybko wysycha (dużo szybciej niż Wibo Wow Glamour Sand). Zobaczymy jak będzie się zmywał (skórki czyściły się bardzo dobrze, więc jestem pełna optymizmu). Jedyne co mnie zastanawia to trwałość samego lakieru - jeżeli już teraz jest dość gęsty, być może niedługo aplikacja nie będzie możliwa. Szczególnie, że piaski (podobnie jak np. shattery) w buteleczce nie lubią powietrza ze względu na swoje specyficzne właściwości.
OPI Honey Ryder w świetle dziennym. Zdj najlepiej oddaje kolor jasnego złota. |
EDIT:
Zaczynam się zastanawiać czy ten lakier jest niezniszczalny?! Zdążyłam już w nim sprzątać, gotować i robić wszystkie inne rzeczy zazwyczaj rujnujące lakier na paznokciach. A on się nawet nie przytarł na końcach O.o
Na pewno lakier na krótkich paznokciach trzyma się lepiej (ja niestety jeden złamałam, co spowodowało zgilotynowanie pozostałych, choć wina ich była żadna; plusy są takie, że będę mogła zaprezentować kilka mani na krótkich paznokciach).
Honey Ryder nałożyłam, jak zwykle, na odżywkę Nail Tek Formuła II, co na pewno pozytywnie wpłynęło na trwałość. Ale na pewno nie aż tak.
Z dnia na dzień ten lakier coraz bardziej podbija moje serce.
xoxo
M
Bardzo ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuń