Moim absolutnie ulubionym sposobem malowania paznokci ostatnimi czasy jest schemat: kciuk i środkowy lakierem OPI Honey Ryder (miłość trwa), pozostałe paznokcie dowolnym kolorem, byle całość ładnie współgrała. Jestem tym faktem o tyle zaskoczona, że przy kolejnych mani lubię zmiany i raczej nie zdarzało mi się ponownie wykorzystywać określonego zestawu zbyt szybko, a już na pewno nie tak obsesyjnie.
Niżej zdjęcia tego, co już się na moich paznokciach pojawiło.
Być może pojawią się kolejne odsłony - nadal się nie znudziłam :)
Z OPI Color So Hot It Berns (moja krwista czerwień nr 1!):
Z Sephora by OPI Give Peach a Chance (pozostałe paznokcie ozdobione metodą foliową - będzie o tym post):
Zdjęcie bez lampy |
Z Essie Don't Sweater It:
Z OPI Call Me Gwen-Ever:
xoxo
M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz