sobota, 7 grudnia 2013

Stopniowane czerwienie


Zdjęcie najlepiej oddające odcienie. Niestety bardzo trudno było uchwycić różnice.

Bardzo podobają mi się mani, w których kolejne paznokcie różnią się tylko odcieniem i układają się gradacyjnie (od najjaśniejszego do najciemniejszego).

Chciałam pobawić się tak z czerwienią. Wybrałam odcienie, ułożyłam we właściwej kolejności, przystąpiłam do malowania. Zaskoczenie przeżyłam w momencie gdy okazało się, że dwie sąsiadujące pary są praktycznie swoimi odpowiednikami, a różnice między nimi widoczne są dopiero dokładnych oględzinach. Z efektu jestem zadowolona, chociaż gdybym dokładniej pamiętała odcień lakieru Pupy, dobrałabym jeszcze jeden przechodni odcień pomiędzy palec środkowy i kciuk (Pupa 601 byłaby wówczas na kciuku).



Odpowiedniki:

1. OPI - Color So Hot It Berns i Peggy Sage Moscou 4000
Moscou 4000 jest odrobinę tylko jaśniejszy. Poza tym lakiery bardzo zbliżone pigmentacją (Moscou jest nieco rzadzszy) i łatwością aplikacji (OPI ma szerszy i gęstszy pędzelek, operuje się nimi jednak niemal równie łatwo - tutaj z drobną przewagą na rzecz OPI). Cena przemawia za Peggy Sage. Przyznam jednak, że z sentymentu wracać będę do OPI - są z mojej perspektywy mimo wszystko niezawodniejsze.

2. Pupa 601 i Sally Hansen Xtreme Wear Cherry Red
W buteleczkach różnią się całkowicie - Pupa 601 wygląda na dużo ostrzejszy odcień, podczas gdy Cherry red to czerwień raczej przygaszona z lekkimi tonami ciemnego różu. Na paznokciach różnice zacierają się prawie całkowicie - Cherry Red jest nieco ciemniejsza. Pigmentacja - bardzo mocna w obu lakierach (z przewagą na rzecz Pupy); konsystencja - oba lakiery są średniej gęstości (Cherry Red jest nieco gęstszy). Różnią się pędzelkami (Pupa - długi i cienki, Sally Hansen - płaski i szerszy) - jednak oba są przyjemne w użytkowaniu. Cena przemawia za Sally Hansen, ale ja pozostanę przy Pupie (lakiery Sally Hansen z serii Xtreme mają niestety tendencję do łapania pęcherzyków powietrza - pod tym względem lakier Pupy bije swój odpowiednik na głowę).

Na najmniejszym palcu zagościł Astor Perfect Stay nr 302 Cheeky Chic - najjaśniejszy odcień ze wszystkich opisanych. Szerzej rozpływałam się nad tym lakierem TU. Nadal jestem w nim absolutnie zakochana. Zawsze kiedy będę miała ochotę na nieagresywną czerwień (przyznaję - nie do końca udało mi się to oddać na zdjęciach), będę wracała do tego lakieru.


xoxo 
M

3 komentarze: