niedziela, 26 stycznia 2014

Hearts


Uwielbiam to, jak na paznokciach wyglądają matowe lakiery. Pierwsze kroki stawiałam z matowym topem Essie już kilka lat temu, kiedy mat dopiero wchodził "na salony" (wszystko dzięki M, która do USA pojechała z misją zakupu tego cudeńka. Podobno pojechała w delegację, ale z mojej perspektywy przedstawiona przeze mnie wersja jest prawdziwsza). Top każdy lakier zamieniał w piękny, głęboki, depresyjny mat. Wielu osobom ten efekt nie przypada do gustu, ja się zakochałam. Kolejnym nabytkiem był mat z Avonu - absolutna porażka (lakier mazał się i był ogólnie nieprzyjemny w użyciu). 

Na chwilę,w ferworze shatterów i piasków, szał na mat ustał, ale obecnie znów wraca w wielkiej chwale, przy czym obecne wersje są raczej z lekkim satynowym wykończeniem. Na tej fali kupiłam dwa maty: Flormar Matte M04 i Golden Rose Matte Satin 206.

Flormar Matte M04 to piękna mięta. Pierwszy raz używam lakierów tej firmy. We Wrocławiu są dostępne w jednym miejscu (Magnolia), na dodatek stoisko będzie tylko do końca miesiąca (plus jest taki, że wszystko jest w promocji - 40 %). Nie spodziewałam się, że lakier tak przypadnie mi do gustu. Moim od zawsze numerem jeden jeżeli chodzi o miętę był Sally Hansen Mint Sorbet. Teraz już nie wiem, który wolę bardziej. Chyba M04 :)

Golden Rose Matte Satin 206 - ogromne rozczarowanie ze względu na kolor. Oczekiwałam matowej czerni, z lekkimi niebieskimi refleksami w świetle. Dostałam bardzo ciemny granat z shimmerem, zupełnie bez efektu matu (shimmer widać na zdjęciu z lampą). Plusy to łatwa aplikacja. Kolor również jest ciekawy, ale jeżeli nie oczekuje się efektu zmatowienia.

Oba lakiery to jednowarstwowce - kolejny plus.
Trwałość już aż tak nie onieśmiela - zasadniczo maty bardzo utwardzają płytkę (co może być dużym plusem w przypadku niektórych dziewczyn), powoduje to jednak równocześnie szybsze odpryskiwanie lakierów.





xoxo
M

czwartek, 23 stycznia 2014

Kiwi nails



Owocowo czyli kiwi w roli głównej. Cztery paznokcie (środkowe i serdeczne obu rąk) układają się w jeden plasterek - niestety nie udało mi się zrobić wyraźnego zdjęcia :)

Lakiery:
w roli głównej My Secret 167 Kiwi oraz Sephora by OPI Give Peach a Chance
zdobienia: Sally Hansen Xtreme Wear - Black Out i OPI - Don't mess with OPI (oraz Give Peach a Chance)





xoxo
M

niedziela, 19 stycznia 2014

Dots



Kropkowo z lekkim gradientem.

Lakiery:
OPI You Don't Know Jacques!
Bourjois So Laque Glossy 03 BC Beige

Dodatkowo: gąbeczka do roztarcia (stemplując, a nie rzeczywiście trąc :)) granicy między lakierami.






xoxo
M

sobota, 18 stycznia 2014

Autumn



Coś z okresu jesieni. Efekt cieniowania uzyskałam stemplując paznokcie umoczonym w lakierze płaskim, szerokim pędzelkiem.

Lakiery:

Baza:
Sally Hansen Hard As Nails Xtreme Wear - Mint Sorbet

Zdobienie:
OPI - Stranger Tides i Uh-oh Roll Down the Window (zielenie)
OPI Steady As She Rose (jasny zgaszony fiolet z nutami różu - dla dodatkowego przygaszenia kolorów).

Palec serdeczny:
OPI - Stranger Tides i Uh-oh Roll Down the Window (zielenie)
Miss Sporty Clubbing Colours nr 452 (pomarańcz)
Golde Rose Nail Art 117 (czerwień do zdobień, tutaj użyłam kropli samego lakieru do zamaczania końcówki pędzelka)




xoxo
M

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Feathers and Graffiti Nails Inc.



Nails Inc mają zawsze nowatorskie pomysły i jako pierwsi wprowadzają je na rynek. Zanim pojawił się Fuzzy Top Coat Sully Hansen, na punkcie którego kilka miesięcy temu oszalała połowa blogerek, były Feathers Nails Inc. Zanim pojawiły się top coaty typu Confetti L'oreal - były Graffitti Nails Inc. Uwielbiam tę markę, chociaż są dwa ogromne minusy - ograniczona dostępność (w Polsce - brak) oraz wysoka cena (kilkanaście funtów).

Na zdjęciach dwa top coaty - z serii Feathers Chester i z serii Graffitti Brick Lane.



Palec mały i wskazujący pomalowany Nails Inc Kings Road - lakierem o efekcie lustra. Niesamowicie szybko wysycha, nie jest trudny w aplikacji (w odróżnieniu do tradycyjnych metalików), typowy jednowarstwowiec (na zdjęciu właśnie jedna warstwa).

Za bazę na palcu serdecznym posłużył OPI Funny Bunny - mleczny półtransparentny lakier z delikatnymi tonami różu. Do pełnego krycia potrzebne byłyby 4 warstwy (na zdjęciach dwie). Idealny lakier korporacyjny.




xoxo
M

piątek, 3 stycznia 2014

Honey Ryder in my head.

Moim absolutnie ulubionym sposobem malowania paznokci ostatnimi czasy jest schemat: kciuk i środkowy lakierem OPI Honey Ryder (miłość trwa), pozostałe paznokcie dowolnym kolorem, byle całość ładnie współgrała. Jestem tym faktem o tyle zaskoczona, że przy kolejnych mani lubię zmiany i raczej nie zdarzało mi się ponownie wykorzystywać określonego zestawu zbyt szybko, a już na pewno nie tak obsesyjnie.

Niżej zdjęcia tego, co już się na moich paznokciach pojawiło.
Być może pojawią się kolejne odsłony - nadal się nie znudziłam :)

Z OPI Color So Hot It Berns (moja krwista czerwień nr 1!):







Z Sephora by OPI Give Peach a Chance (pozostałe paznokcie ozdobione metodą foliową - będzie o tym post):



Zdjęcie bez lampy


Z Essie Don't Sweater It:


OPI Call Me Gwen-Ever:




xoxo
M

Essie Don't Sweater It


Zdjęcie z lampą
Zdjęcie bez lampy

Zacznę od tego, że lakiery Essie nie zajmują jakiegoś szczególnego miejsca w moim sercu. Jak dla mnie za tak wysoką cenę aplikacja wcale nie jest aż tak płynna, a trwałość lakieru absolutnie nie spełnia moich oczekiwań (pewnie to kwestia moich paznokci, ale pomalowane Essie już na drugi dzień mają jakieś otarcia).

Uwielbiam jednak niezbyt ciemne brązy z lekką nutą fioletu. I taki właśnie jest Essie Don't Sweater It. Kremowe wykończenie, dobre krycie (na zdjęciach dwie warstwy, ale lakier jest naprawdę dobrze napigmentowany), łatwa aplikacja, nie robi powietrznej bąbolady (pęcherzyków powietrza nie było w ogóle). Na paznokciach jest nieco ciemniejszy niż w buteleczce. To ciepły kolor, idealny na jesienne i zimowe dni.

Lakier mnie nie oszołomił (szczególnie, że już na drugi dzień miałam starty jeden z brzegów paznokcia), ale jest godny uwagi ze względu na ciekawy kolor. 

Kolor jest podobny do OPI - You Don't Know Jacques! (OPI wydaje się być jednak ciemniejszy; więcej o lakierze TU). Któregoś dnia na pewno pokuszę się o zrobienie porównania. 

Na kciuku i środkowym palcu hołubiony przeze mnie OPI Honey Ryder.





xoxo 
M