wtorek, 31 grudnia 2013

Happy New Year


Przed nami Sylwester. Z tej okazji prosty mani z moimi ostatnimi ulubieńcami. Zastanawiałam się czy zestawienie dwóch faktur dobrze ze sobą zagra, ale okazało się że piasek obok tradycyjnego lakieru prezentuje się bardzo ciekawie.

Lakiery:
OPI Honey Rider
OPI Call Me Gwen-Ever

W świetle dziennym, bez lampy
W świetle dziennym z lampą







Szczęśliwego Nowego Roku :)

M.

czwartek, 19 grudnia 2013

Merry Christmas


Zdj w sztucznym świetle dość mocno przekłamuje kolor Honey Rider - w świetle dziennym jest on zdecydowanie jaśniejszy i mniej żółty. Ale nie mogłam się już doczekać zamieszczenia posta :)
Ho! Ho! Ho! przedświątecznie :)

Użyte lakiery:
  1. OPI Honey Rider 
  2. Peggy Sage Moscou 4000 (czapka Mikołaja, bombki na choince)
  3. Sally Hansen Xtreme Wear - Mellow Yellow (światełka na choince)
  4. Sally Hansen Xtreme Wear - Black Out (oczy Mikołaja)
  5. Sally Hansen Xtreme Wear - White On (broda i oczy Mikołaja)
  6. Bourjois So Laque Glossy 03 BC Beige (lakier podkładowy pod zdobienie z choinką)
  7. Sally Hansen Xtreme Wear - Pacific Blue (bombki na choince)
  8. OPI - Don't mess with OPI (choinka)




Wesołych Świąt :)
M

piątek, 13 grudnia 2013

OPI - Honey Ryder


OPI Honey Ryder to piasek pochodzący z kolekcji OPI The Bond Girls Collection.

Nie jestem fanką ani brokatu, ani złota, ale piaski chwytają mnie za serce. Ten ma piękny jasnozłoty odcień i matowe wykończenie z przebłyskującym drobnym brokatem. Paznokcie wyglądają jak bryłki złota - przecudny efekt. Idealny lakier na okres świąteczny.

W porównaniu do np. piasków Wibo (więcej TU) ten OPI jest gęstszy, ale i bardziej napigmentowany. Wystarczyłaby jedna warstwa (naprawdę - ma niesamowite krycie), ale nie byłabym sobą, gdyby nie nałożyła dwóch. Lakier prowadzi się płynnie i precyzyjnie, szybko wysycha (dużo szybciej niż Wibo Wow Glamour Sand). Zobaczymy jak będzie się zmywał (skórki czyściły się bardzo dobrze, więc jestem pełna optymizmu). Jedyne co mnie zastanawia to trwałość samego lakieru - jeżeli już teraz jest dość gęsty, być może niedługo aplikacja nie będzie możliwa. Szczególnie, że piaski (podobnie jak np. shattery) w buteleczce nie lubią powietrza ze względu na swoje specyficzne właściwości.


OPI Honey Ryder w świetle dziennym. Zdj najlepiej oddaje kolor jasnego złota.

EDIT: 
Zaczynam się zastanawiać czy ten lakier jest niezniszczalny?! Zdążyłam już w nim sprzątać, gotować i robić wszystkie inne rzeczy zazwyczaj rujnujące lakier na paznokciach. A on się nawet nie przytarł na końcach O.o 
Na pewno lakier na krótkich paznokciach trzyma się lepiej (ja niestety jeden złamałam, co spowodowało zgilotynowanie pozostałych, choć wina ich była żadna; plusy są takie, że będę mogła zaprezentować kilka mani na krótkich paznokciach).
Honey Ryder nałożyłam, jak zwykle, na odżywkę Nail Tek Formuła II, co na pewno pozytywnie wpłynęło na trwałość. Ale na pewno nie aż tak.
Z dnia na dzień ten lakier coraz bardziej podbija moje serce.

xoxo
M

OPI Call Me Gwen-Ever


Nowy absolutny hit w mojej kolekcji. Piękny zgaszony pomarańcz przechodzący płynnie w koral, z naturalnym matowym wykończeniem. Elegancki, absolutnie nieagresywny. Świetnie napigmentowany (wystarczyłaby jedna warstwa, ale jestem wierną fanką dwóch), płynnie się z nim pracuje. Lakier pochodzi z kolekcji OPI Spider-Man Collection.

Kolor na pewno lepiej sprawdzi się wiosną i latem, ale już teraz wiem że będzie regularnie wracał na moje paznokcie. W miarę kolejnych stylizacji, dołączę więcej zdjęć.

EDIT: Powolutku dorzucam dodatkowe zdjęcia :)




xoxo
M

sobota, 7 grudnia 2013

Stopniowane czerwienie


Zdjęcie najlepiej oddające odcienie. Niestety bardzo trudno było uchwycić różnice.

Bardzo podobają mi się mani, w których kolejne paznokcie różnią się tylko odcieniem i układają się gradacyjnie (od najjaśniejszego do najciemniejszego).

Chciałam pobawić się tak z czerwienią. Wybrałam odcienie, ułożyłam we właściwej kolejności, przystąpiłam do malowania. Zaskoczenie przeżyłam w momencie gdy okazało się, że dwie sąsiadujące pary są praktycznie swoimi odpowiednikami, a różnice między nimi widoczne są dopiero dokładnych oględzinach. Z efektu jestem zadowolona, chociaż gdybym dokładniej pamiętała odcień lakieru Pupy, dobrałabym jeszcze jeden przechodni odcień pomiędzy palec środkowy i kciuk (Pupa 601 byłaby wówczas na kciuku).



Odpowiedniki:

1. OPI - Color So Hot It Berns i Peggy Sage Moscou 4000
Moscou 4000 jest odrobinę tylko jaśniejszy. Poza tym lakiery bardzo zbliżone pigmentacją (Moscou jest nieco rzadzszy) i łatwością aplikacji (OPI ma szerszy i gęstszy pędzelek, operuje się nimi jednak niemal równie łatwo - tutaj z drobną przewagą na rzecz OPI). Cena przemawia za Peggy Sage. Przyznam jednak, że z sentymentu wracać będę do OPI - są z mojej perspektywy mimo wszystko niezawodniejsze.

2. Pupa 601 i Sally Hansen Xtreme Wear Cherry Red
W buteleczkach różnią się całkowicie - Pupa 601 wygląda na dużo ostrzejszy odcień, podczas gdy Cherry red to czerwień raczej przygaszona z lekkimi tonami ciemnego różu. Na paznokciach różnice zacierają się prawie całkowicie - Cherry Red jest nieco ciemniejsza. Pigmentacja - bardzo mocna w obu lakierach (z przewagą na rzecz Pupy); konsystencja - oba lakiery są średniej gęstości (Cherry Red jest nieco gęstszy). Różnią się pędzelkami (Pupa - długi i cienki, Sally Hansen - płaski i szerszy) - jednak oba są przyjemne w użytkowaniu. Cena przemawia za Sally Hansen, ale ja pozostanę przy Pupie (lakiery Sally Hansen z serii Xtreme mają niestety tendencję do łapania pęcherzyków powietrza - pod tym względem lakier Pupy bije swój odpowiednik na głowę).

Na najmniejszym palcu zagościł Astor Perfect Stay nr 302 Cheeky Chic - najjaśniejszy odcień ze wszystkich opisanych. Szerzej rozpływałam się nad tym lakierem TU. Nadal jestem w nim absolutnie zakochana. Zawsze kiedy będę miała ochotę na nieagresywną czerwień (przyznaję - nie do końca udało mi się to oddać na zdjęciach), będę wracała do tego lakieru.


xoxo 
M

środa, 4 grudnia 2013

Nail Tek Hydration Therapy Expresso Yourself and Cherry Truffle



NailTek zachwycił mnie swoimi odżywkami do paznokci. Dlatego postanowiłam spróbować i lakierów. Tak w mojej kolekcji pojawiły się Nail Tek Hydration Therapy Expresso Yourself i Cherry Truffle.


Nail Tek Hydration Therapy Expresso Yourself i Cherry Truffle


Zgodnie z informacjami podanymi przez producenta główną cechą lakierów ma być zapobieganie wysuszaniu płytki paznokci oraz wzmacnianie działania nawilżającego odżywek, dzięki nowatorskiej formule opartej na czystej wodzie i molekułach wodno-magnetycznych – Pentavitin.

Lakiery sprawiają wrażenie naprawdę dużych - pojemność mają taką samą jak OPI (15 ml), jednak buteleczka jest płaska i wyższa (a nie pękata jak w OPI) - przez co lakiery wydają się jeszcze większe.

Konsystencja jest dość rzadka, przyjemna. Pędzelek długi, prosto zakończony. Aplikacja jest bardzo płynna, lakier nie smuży, pędzelek umożliwia precyzyjne prowadzenie.

Expresso Yourself to zgaszony fiolet z nutami beżu. Cherry Truffle to burgund (albo śliwkowa wiśnia; na wszystkich zdjęciach w oko rzucają się głównie tony fioletu, w rzeczywistości kolor wpada również w róż). Kolory idealne na jesień/zimę.

Cherry Truffle jest bardzo nasyconym kolorem - wystarczy już jedna warstwa. Expresso Yourself wymaga dwóch warstw.

Na zdjęciach lakiery po 3 dniach od pomalowania - brak odprysków, otarć. Lakier ma ładne wykończenie
po wyschnięciu pięknie błyszczy (bez top coatu). Zmywa się bez zarzutu, nie farbuje płytki.

Palec serdeczny pomalowałam top coatem Lovely Blink Blink nr 6. W przezroczystej bazie zatopione są nieregularne opalizujące na srebrno i złoto spore drobinki oraz bardzo drobny brokacik (właściwie shimmer).

Na palcu serdecznym top coat L'oreal - Carat (pisałam o nim np. TU).

top coat Lovely Blink Blink nr 6




I w innej odsłonie (z lakierem OPI Nein! Nein! Nein! OK Fine!).


Zdjęcie najmniej wyraźne (w świetle dziennym, bez lampy), ale najlepiej widać tony różu obok fioletu)


xoxo
M